czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 8 - To ona zrobiła krzywdę tobie.

Wróciłam się kilka kroków i stanęłam, żeby przyjrzeć się Hannie. Całowała się z… jakimś brunetem! No to przegięła!!! Jedyne co miałam ochotę w tej chwili zrobić to rzucić jej się do oczu. Wiedziałam, że coś z nią jest nie tak! Zrobiłam krok do przodu, jednak w tym samym momencie zaczęłam się zastanawiać co powinnam zrobić, żeby nie zranić Nialla. Czy w ogóle powinnam mu mówić? Wiem jaki on jest wrażliwy i jak bardzo może go to zaboleć… Ale wiem też, że jeśli ja mu tego nie powiem to ona także, a jeśli to kiedyś wyjdzie na jaw ( a wyjdzie na pewno) to on się z nią rozstanie i to całkowicie zerwie ich kontakty… Jednak co do mnie będzie zupełnie inaczej… Kiedy Niall się dowie, że ja o wszystkim wiedziałam i to przed nim ukrywałam to straci do mnie zaufanie, które wypracowałam sobie u  niego przez te 6 lat. Ani razu go nie okłamałam, ani niczego przed nim nigdy nie zataiłam… Kiedyś sobie obiecaliśmy, że zawsze, bez względu na wszystko będziemy ze sobą szczerzy. A ja już i tak złamałam tą przysięgę.
- Ekhem… - odchrząknęłam teatralnie i Hannah odkleiła się w końcu od chłopaka, którego zachłannie całowała. – Chyba pomyliłaś chłopaków. – powiedziałam sarkastycznie, mierząc ją wzrokiem.
- Eee… - widać było, że nie miała nawet dobrego wytłumaczenia.
- Co było ciemno i pomylił ci się Niall z tym… - spojrzałam na chłopaka, był kompletnie pijany i w dodatku odrażający. Ubrany w pościerane jeansy z dziurami ( żeby nie było wątpliwości, to nie były dziury robione celowo… Raczej takie od starości), rozciągnięty T-shirt i nie ogolony… Na oko z 3 dniowym zarostem. – chłopakiem. – dokończyłam. Ponieważ żadne z nich nic nie powiedziało i ani drgnęło, postanowiłam przejąć kontrolę nad sytuacją. – Możesz już wyjść! – powiedziałam lekko podniesionym głosem, jednocześnie piorunując chłopaka wzrokiem. Kiedy opuścił pokój podeszłam do niej bliżej. – Serio jesteś aż na tyle tępa, że nie potrafisz wymyśleć jakiejś głupiej wymówki?!
- Bo ja…
- Zamknij się! – przerwałam jej. – Co ty?! Pomyślałaś choć przez chwilę o Niallu?!
- Ty o nim myślisz cały czas. – powiedziała pewna siebie z nutką ironii w głosie. – Mam rację?
- Myślę o nim, bo jest moim przyjacielem. – powiedziałam bez zawahania, a w myślach dodałam tylko krótkie, ‘i szkoda że nikim więcej’.
- Proszę cię… - parsknęła. – Przyjacielem? Widać, że go kochasz. – zaniemówiłam. – Widzę z jaką zazdrością patrzysz kiedy się całujemy. – uśmiechnęła się triumfalnie, a ja czułam jak wzbiera we mnie gniew.
- Jest moim przyjacielem! – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, jednak nadal starałam się by mój głos brzmiał pewnie. Zaśmiała się.
- Jesteś żałosna. – powiedziała z wyższością, a ja dosłownie czułam jak wszystko się we mnie gotuje i jest bardzo blisko do wybuchu moich emocji. – Niall cie nie uwierzy…
- Jesteś pustą, egoistyczną suką! – spojrzałam jej w oczy, ale nie było w nich żalu, bólu, czy czegokolwiek co powinno być po zdradzie… W jej oczach było widać raczej zadowolenie, triumf, poczucie wyższości…
- Nigdy mnie tak nie nazywaj! – wycelowała pięść we mnie, jednak zajęcia ze sztuk walki pomogły i w jednej chwili przechwyciłam jej rękę i wyginając ją, sprowadziłam Hannah do podłogi.
- Nigdy nie podnoś na mnie ręki. – uśmiechnęłam się wrednie.
- Co ty jej robisz?! Odbiło ci?! – wydarł się na mnie… Niall?! Odciągnął mnie od niej i odepchnął. – Jesteś nienormalna! – wykrzyczał w moją stronę, po czym podniósł czule Hannah z podłogi.
- Ale Niall… - próbowałam mu wszystko wytłumaczyć, jednak słowa grzęzły mi w gardle… Po pierwsze byłam zszokowana jego zachowaniem, nigdy wcześniej nie był agresywny, a już na pewno nie w stosunku do mnie. A po drugie czułam, że  cokolwiek mu teraz powiem zostanie odebrane jako kłamstwo.
- Hannah nic ci się nie stało? – przytulił ją mocno i ucałował w czubek głowy, a ona zaczęła masować swój nadgarstek z udawanym grymasem na twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć… Ona go zdradziła, później rzuciła się na mnie z pięściami, a teraz udaje poszkodowaną?! Co za suka!
- Czy ty nie widzisz, że ona udaje? – to było chyba jedyne co zdołałam teraz powiedzieć.
- Wyjdź! – krzyknął z taką wściekłością w oczach, że się go przestraszyłam.
- Ale Niall… - czułam jak łzy napływają mi do oczu.. To niekoniecznie były łzy smutku, raczej łzy złości i rozczarowania. Nie mogłam pojąć, jak mógł wierzyć dziewczynie, którą znał od miesiąca, a nie przyjaciółce, którą znał od ponad 6 lat. – Nie widzisz, że ona udaje?! – krzyknęłam wściekła.
- Wynoś się stąd! Zrobiłaś jej krzywdę i jeszcze masz czelność twierdzić, że ona udaje?! – wysyczał przez zęby.
- To ona zrobiła krzywdę tobie. – powiedziałam stanowczo i z żalem w głosie. Czułam jak fala łez zbiera mi się pod powiekami, więc wybiegłam z pokoju i pognałam po schodach na dół, zabierając swoje rzeczy z salonu i kierując się do drzwi, wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i zobaczyłam Liama. No świetnie, seria niefortunnych zdarzeń. Co dzisiaj jest kurde jakiś piątek 13?! – Sory. – mruknęłam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę. – Przecież chyba cie przeprosiłam, nie?! – warknęłam i próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku.
- To ja chciałem cię przeprosić. – spojrzał na mnie… w końcu jakaś miła odmiana, pomyślałam. – Chciałem cię przeprosić za to co wczoraj powiedziałem… Poniosły mnie nerwy. Wybaczysz mi? – nadal trzymał moją rękę, a ja w dalszym ciągu czułam łzy cisnące mi się do oczu.
- Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. – powiedziałam łamiącym się głosem, walcząc ze łzami.
- Co się stało? – przygarnął mnie do siebie troskliwie i otulił ramionami. Nie wiem czemu, ale nagle poczułam się bezpieczna. Poczułam jakby choć na chwilę wszystkie kłopoty znalazły się daleko ode mnie. Ostatni raz czułam się tak około 7 lat temu. Czułam się tak kiedy Dylan mnie przytulał, po tym jak rozstałam się z chłopakiem. Na wspomnienie tamtych czasów… Czasów kiedy jeszcze żył, kiedy miałam w nim niesamowite oparcie, wszystkie łzy jakie do tej chwili udało mi się powstrzymywać spłynęły po moich policzkach. Wtuliłam się w Liama, a on jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął. – Chcesz wyjść? – skinęłam tylko lekko głową. Liam objął mnie za ramię i zaprowadził do jego samochodu. – Odwiozę cię do domu. – oznajmił i otworzył mi drzwi od strony pasażera, a następnie sam wsiadł do auta. Nie byłam pewna co robić, ale on był moją jedyną deską ratunku. Nie miałam jak dostać się do domu, bo wszystkie autobusy skończyły kursy już lekko 2 godziny temu, ja jeszcze nie miałam prawa jazdy, a na piechotę do domu było stanowczo zbyt daleko. Zapięłam pasy i utkwiłam wzrok w oknie. Teraz już nie było mowy o utrzymaniu nerwów na wodzy. Łzy leciały mi strumieniami po twarzy. Pociągnęłam nosem i zaczęłam szukać chusteczek w torebce.
- Proszę. – Liam wyjął ze schowka paczkę i podał mi ją. – Powiesz mi co się stało? – spytał niepewnie, jakby badając grunt na którym się znajduje i szukając granicy do której może dojść z pytaniami, nie urażając mnie.
 Miałam teraz wielką ochotę się komuś wygadać, jednak nie mogłam nic z siebie wydusić. Liam złapał mnie za rękę i pogładził po niej kciukiem, jakby dodając mi otuchy i usiłując przekazać, że jest ze mną i mnie wspiera. Wydusiłam z siebie tylko ciche. – Dziękuję… - i znów pociągnęłam nosem.
   Dojechaliśmy do domu w 20 minut. Czułam, że nie chcę teraz zostawać sama, jednak moja duma nie pozwalała mi na to, żeby 1 zapraszać chłopaka do domu na noc, 2 w dodatku takiego z którym się niedawno pokłóciłam. Nie wiem czy Liam to wyczuł, czy dało się to wyczytać z mojej twarzy…
- Może zostanę? – spytał niepewnie i ledwie słyszalnie. – Albo przynajmniej wejdę i porozmawiamy? – powoli wycofywał się z tej propozycji, jednak ja czułam, że potrzebuje teraz kogoś z kim będę mogła porozmawiać. A z pewnych względów Liam naprawdę dużo o mnie wiedział. Otworzyłam drzwi i gestem dłoni zaprosiłam go do środka.


*****************************************************************
Przepraszam, że tak późno, przepraszam, że taki krótki i przepraszam, że taki beznadziejny… To wszystko co mam do powiedzenia o tym rozdziale.
Dziękuję za wejścia i komentarze i chociaż nie będę uzależniała pojawienia się następnego rozdziału od ich ilości, to naprawdę jest mi strasznie miło kiedy je piszecie i wyrażacie w nich swoje opinie ;)

P.S.: Mam nadzieję, że 9 wstawię jeszcze w weekend, jednak nic nie obiecuję, bo nie wiem jak będzie z czasem.  

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 7 - Po co w ogóle zadawać pytania, skoro nie chce się słyszeć odpowiedzi?

*rano*
 Obudziłam się z bólem głowy. Ehh… to pewnie po tym winie i po imprezie. Wczorajsza rozmowa z Niallem jakoś nie poprawiła mi humoru… Chciałam odpędzić myśli i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie. W sumie to mimo tego, że piłam, to chyba wszystko pamiętam. Pamiętam rozmowę z Jerem, na samą myśl się skrzywiłam, pamiętam jak chłopaki przyszli, kolejną nieprzyjemną rozmowę z Liamem, a później z Niallem…
- Już nie śpisz? – z zamyśleń wyrwał mnie blondyn.
- Jak widać. – powiedziałam obojętnie.
- A to dziwne… U ciebie nawet bardzo, bo jest dopiero 9, a ty przecież nie wstajesz wcześniej niż o 11. – powiedział uśmiechnięty na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą Niall przerwał. – Ale ty rozmowna się zrobiłaś. – wysiliłam się żeby na mojej twarzy powstało coś na kształt uśmiechu. Jednak chyba mi nie wyszło, bo Horan przyglądał mi się z zaciekawieniem. A może to dlatego, że czekał aż mu coś odpowiem.
- Wiesz, jakoś… - nie dokończyłam, bo do kuchni weszła Hannah i usiadła Niallowi na kolanach, oplatając mu ręce na szyi i całując zachłannie w usta. Skrzywiłam się na ich widok. Czy ona to robi specjalnie?! Chce mi pokazać, że Niall jest jej chłopakiem i mam się od niego trzymać z daleka? A może to ja jestem przewrażliwiona i każdy jej ruch wydaje mi się być skierowany przeciwko mnie?... Za dużo tych pytań. Schyliłam się do szafki w poszukiwaniu jakichś tabletek od bólu głowy.
- Musicie? – Zayn zmierzył wzrokiem całujących się Hannah i Nialla, kiedy wszedł do kuchni. – Masz jakieś proszki na ból głowy? – zwrócił się do mnie. Wyjęłam z opakowania jedną tabletkę i popiłam ją wodą, która stała na blacie, a resztę dałam mulatowi. – Dzięki, chyba mam kaca. – skrzywił się.
- Kto nie ma. – mruknęłam.
- Ja nie mam. – wyrwała się Hannah. Może i miała czarne włosy, ale mózg zdecydowanie jak blondynka. Stop, Mika jest blondynką i jest mądrzejsza… Więc ona ma mózg wielkości główki od szpilki. – Trzeba było wczoraj tyle nie pić. – uśmiechnęła się triumfalnie, a zarazem złośliwie.
- To było pytanie retoryczne. – zmierzyłam ją wzrokiem.
- Reto… Jakie? – spojrzała na mnie co najmniej jakbym powiedziała to po chińsku. Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem i zrobiliśmy minę w stylu ‘are you fucking kidding me?!’
- RETORYCZNE. Czyli takie na które się nie odpowiada. – powiedziałam do niej z politowaniem.
- Po co w ogóle zadawać pytania, skoro nie chce się słyszeć odpowiedzi? – zabłysnęła po raz  kolejny. Boże… Ona jest chyba głupsza od chomika!
- Zayn… wytłumacz jej to. – zwróciłam się do mulata, po czym wyszłam z kuchni. Czy Niall musiał sobie wybrać, akurat takiego pustaka?! – Gratuluję inteligencji i dziewczyny. – szepnęłam pod nosem.
- Dzięki. – powiedział Niall stojący za mną. Skąd on się tu wziął?!
- Niall, przepra.. – nie zdążyłam dokończyć, bo odwrócił się smutny i wrócił do kuchni. Cholera! Czy ja zawsze muszę coś schrzanić?! Obiecuję sobie, że nikomu nie pozwolę go skrzywdzić, a robię to przez swoją głupotę (i miłość do niego) na każdym kroku. ;( Wróciłam do swojego pokoju i poszłam do łazienki. Napełniłam wannę wodą, porozstawiałam dookoła świeczki i zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Lubiłam tak robić kiedy chciałam pobyć chwilę sama. To był mój azyl… Jak długo ja to jeszcze wytrzymam? Ile jeszcze dam radę udawać, że nic nie czuje do Nialla i że cieszę się z tego, że jest szczęśliwy? Już wczoraj prawie powiedziałam mu co do niego czuję. Kocham go i to bardzo, ale nie mogę być samolubna i patrzeć tylko na to kiedy ja będę szczęśliwa. Widzę, że on jest teraz zakochany i że to dodaje mu skrzydeł… Jakby nie była głupia jego dziewczyna muszę ją znosić i wspierać jego. Może źle się nastawiłam do Hannah? Może ona po prostu nie jest zbyt inteligentna, ale może naprawdę go kocha i daje mu szczęście. Może nawet ma dobre serce i kiedyś ją polubię? Jedno jest pewne… Za bardzo się do niej uprzedziłam. I czas to zmienić. Spróbuję z nią nawiązać nić porozumienia.
 Opowiedziałam Mice o moim pomyśle, o rozmowie rano w kuchni i o tym, że może zbyt pochopnie oceniłam Hannah.
- No tobie się chyba na mózg rzuciło! – Ah.. Jak zwykle miła Dominic. – Ta dziewczyna jest pusta jak… Jak… Nawet jej nie ma do czego porównać! Dla niej pewnie słowo mózg i myślenie są tak samo obce jak ‘pytanie retoryczne’! – zaśmiała się blondynka i kontynuowała swój monolog. – Ty chyba dalej nie myślisz trzeźwo i to wszystko przez ten alkohol, który wczoraj wypiłaś. Tak stanowczo. To musi być od tego, bo na aż tak głupi pomysł sama byś nie wpadła. Poza tym dziewczyno, chcesz się zaprzyjaźniać z laską, która jest z chłopakiem, którego kochasz?! Odbiło ci?!?!

*Oczami Nialla*

Nie mam pojęcia o co chodzi Jess… Czuje, że nasze relacje kompletnie się zmieniły i jest mi strasznie przykro z tego powodu, bo przyjaźnimy się już od 6 lat i naprawdę kocham ją jak siostrę. Wyszedłem za nią z kuchni, żeby jej powiedzieć o imprezie, którą Harry dzisiaj robi.
– Gratuluję inteligencji i dziewczyny. – powiedziała po cichu, jednak ja to usłyszałem i bardzo mnie zabolało.
- Dzięki. – powiedziałem, żeby uświadomić jej, że stoję za nią i to słyszałem.
- Niall, prze… - odwróciłem się i poszedłem z powrotem do kuchni. Kurde co ona ma do Hannah?!
- Kochanie o której idziemy na tą imprezę do Harrego? – uśmiechnęła się do mnie moja dziewczyna. ‘Moja dziewczyna’ w końcu mogę tak kogoś nazwać. W końcu jestem szczęśliwy i kogoś kocham. I jedno jest pewne. Nie obchodzi mnie co Jess do niej ma, ale musi ją zacząć tolerować! Ja musiałem znosić każdego jej chłopaka, a niektórzy byli tylko masą mięśni i niczym więcej, a mimo to nigdy jej nie powiedziałem czegoś takiego jak ona teraz mnie. – Niall?! – powtórzyła Hannah patrząc na mnie.
- Chyba na 17.
- Jess z Dominic też przychodzą? – spytał Zayn.
- Nie wiem. – wzruszyłem ramionami. Później przekażę Harremu, żeby sam powiedział dziewczyną.

*Oczami Jess*

- Niall możemy porozmawiać? – spytałam kiedy weszłam do salonu, w którym już wszyscy siedzieli i oglądali telewizję. Blondyn spojrzał na mnie po czym niechętnie wstał z kanapy i poszedł w stronę kuchni. – Chodź może na dwór. – zaproponowałam, bo wolałam, żeby nikt nie słyszał tej rozmowy. – Niall przepraszam za to co powiedziałam. Nie myślę tak. – próbowałam uchwycić jego wzrok, jednak on nie miał zamiaru na mnie spojrzeć. – Spójrz mi w oczy. Będziesz miał pewność, że mówię szczerze. – poprosiłam i wzięłam głęboki wdech. – Po prostu trochę mnie rozbawiła ta rozmowa w kuchni i wiesz jaka ja jestem. Wiesz dobrze, że jestem złośliwa i często nie potrafię się w porę zamknąć. – powiedziałam na jednym tchu i stałam nieruchomo czekając na jego reakcję.
- Słuchaj Jess… - rozejrzał się dookoła  - Nie wiem co masz do Hannah, ale uszanuj to, że ja ją kocham. – w tym momencie poczułam się jakby Niall wbił mi nóż w serce, czułam że łzy napływają mi do oczu. ‘Kocham ją…’ te słowa odbijały mi się echem w głowie. – Kocham ją i chcę z nią być, bo ona mnie uszczęśliwia. Więc proszę spróbuj ją zaakceptować. – złapał mnie za rękę, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Jednak tylko przez chwilę, bo dotarło do mnie co on właśnie powiedział.
- Przepraszam. – wydusiłam z siebie i wyszarpnęłam swoją rękę. Czułam jak fala łez ciśnie mi się do oczu. Poszłam szybkim krokiem do domu. Przeszłam przez salon ze spuszczoną głową, żeby nikt nie zauważył mojej twarzy i łez, które zaczęły po niej spływać. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz osuwając się po nich na podłogę.
*wieczorem*
 Mika nakłoniła mnie, żebym z nią poszła na tą imprezę do Hazzy.
- Pójdę, ale tylko pod jednym warunkiem. – uniosłam jedną brew patrząc na nią, a ona zrobiła zdziwioną minę. – Przyznaj, że chcesz tam iść dlatego, że podoba ci się Zayn. – uśmiechnęłam się cwaniacko, na co ona się zaczerwieniła. – Mika, to widać.
- No… Ten.. On jest ładny… - wyjąkała przyjaciółka. Ona nigdy nie potrafiła mówić o swoich uczuciach. – Czyli idziemy, tak? – zmieniła temat.
- Okey… - westchnęłam.
- A no i Jess, jeszcze jedna sprawa… Musisz mi pomóc wybrać jakieś ciuchy.
Przez co najmniej godzinę szukałyśmy czegoś w co mogłybyśmy się ubrać. Stanęło na tym, że Dominic włożyła to ( bez torebki), a ja to. Lekko podkręciłam włosy, zresztą tak samo jak moja przyjaciółka. Umalowałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę domu Harrego.
 Gdy tylko weszłyśmy Mika poszła szukać Zayna, a ja usiadłam na kanapie obok Louisa, Liama i Harrego.
- Ślicznie wyglądasz. – uśmiechnął się Harry.
- Masz paski! – wydarł się Lou, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- No i co?
- Louis uwielbia paski. – wyjaśnił Hazza. Uśmiechnęłam się i poprosiłam go, żeby zrobił mi drinka. Po chwili loczek wrócił z moim napojem.
- Dzięki. – siedzieliśmy rozmawiając i śmiejąc się cały czas. W sumie to nawet nie było aż tak bardzo czuć spięcia pomiędzy mną i Liamem. Kiedy zaczęło lecieć to poszliśmy potańczyć. – Harry, gdzie jest łazienka?
- Na górze, drugie drzwi po lewo. – weszłam na górę po schodach i przechodząc koło jednego z pokojów zauważyłam Hannah całującą się z… Nie chwila, to nie był Niall…

Przepraszam was, że nie wstawiłam rozdziału wcześniej, ale kompletnie nie wiedziałam jak mam go napisać. Od jakiegoś czasu wgl nie mam weny na blogi…
Dziękuje, za wejścia i komentarze ;)