wtorek, 13 listopada 2012

Zapraszam ;D

Założyłam nowego bloga, mam nadzieję, że opowiadanie wam się spodoba ;) ZAPRASZAM ;D

 http://what-if-fall-in-love.blogspot.com/

Na zachęte, kawałek rozdziału ;)


"- Caroline zrozum, nie potrzebuję więcej problemów niż już mam. – powiedziała brunetka, odgarniając sobie kosmyk włosów za uszy.

- Em… Komu chcesz to wmówić? Czego się tak boisz? – pytała troskliwie blondynka, upijając łyk swojej kawy. – Przecież obie wiemy, że byłoby ci łatwiej gdybyś znalazła odpowiedzialnego chłopaka. Taki, który pomagałby ci przy Sophie, przy domu. Kogoś z kim w przyszłości mogłabyś ułożyć sobie życie.

- O jakim układaniu sobie życia ty mówisz?! – wykrzyknęła Em, jednak po chwili ucichła, bo przypomniała sobie, że Sophie śpi. – Jak mam sobie ułożyć życie?! – powiedziała już ciszej. – Poza tym obie wiemy, że żaden chłopak w naszym wieku nie jest na tyle odpowiedzialny, żeby podjąć się TAKIEGO związku.

- On nie musi być w naszym wieku. – ciągnęła z nadzieją blondynka. – Przecież nie każdy facet jest taki zły. "

piątek, 31 sierpnia 2012

Info.

Po pierwsze przepraszam was, że nie dodałam żadnego rozdziału, tak jak obiecywałam po 24 sierpnia. Po drugie przepraszam za to, że raczej szybko żadnego nie wstawię. Ostatnio stało się coś co teraz cały czas zajmuje moją głowę i nie mam kompletnie pomysłu i ochoty na rozdziały, a w dodatku zaczyna się szkoła, więc czasu teraz też nie będę miała. Cóż mogę więcej powiedzieć, miłego weekendu ;)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Info!

Przepraszam, was za to, że nie wstawiłam w tym tygodniu rozdziału... I niestety nie dam rady już dziś tego zrobić, a że w poniedziałek wyjeżdżam na kolonie, to conajmniej do 24 sierpnia, nie będzie nowych rozdziałów. Mogę wam jedynie obiecać, że odrazu po powrocie, postaram się coś wstawić ;)

Życzę wam miłego sierpnia ;*

wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 14 - Nie wkurzaj mnie Horan.

Przeczytajcie!

 Więc, po pierwsze bardzo was przepraszam, że musiałyście tak długo czekać na ten rozdział, ale nie miałam kompletnie pomysłu na napisanie go. Mam nadzieję, że wynagrodzi wam to jego długość. ;)
  Po drugie, bardzo, ale to bardzo dziękuję wam za wszystkie komentarze, one napędzają mnie do pisania rozdziałów. <3

I jeszcze jedna ważna sprawa!
Dla osób, które czytają również mojego drugiego bloga. Wznowiłam pisanie go i naprawdę, bardzo chciałabym dowiedzieć się o co nim sądzicie.

Także, jeśli czytacie, tego lub DRUGIEGO bloga, KOMENTUJCIE!!! ;)




                                     ~*~




*Oczami Nialla*



Byłem w szoku kiedy zobaczyłem w swoim pokoju Jessice. Po tym co jej powiedziałem, nie spodziewałem się jej tutaj. A jednak przyszła, przyszła dla mnie. Od razu kiedy się do niej przytuliłem, poczułem się spokojniej, bezpiecznie, czułem, że jestem przy kimś kto mnie nigdy nie zostawi. Leżałem na jej kolanach, a ona głaskała mnie po głowie. Przestały mi lecieć łzy, a złamane serce jakoś mało dawało o sobie znać. W zasadzie to chyba kiedy ją przytulałem czułem się szczęśliwy. Czułem jakby niczego mi nie brakowało. Jakby brak Hannah nie bolał aż tak bardzo. Gdzieś w środku czułem kłucie, że mnie zostawiła i zdradziła, ale nie był to ból rozrywający serce.

- Dziękuję. – powiedziałem cicho i spojrzałem w górę na Jess. Była przygnębiona, smutna. Lecz kiedy się odezwałem na jej twarzy zagościł lekki uśmiech.

- Od tego ma się przyjaciół, prawda? – powiedziała łagodnie i przycisnęła mnie mocniej do siebie. – Ty też zawsze przy mnie byłeś kiedy cię potrzebowałam. – schyliła się i ucałowała mnie lekko w czubek głowy. Zrobiło mi się ciepło, przyjemnie. Tylko czemu? Obecność Jess nigdy wcześniej tak na mnie nie działała…



*Oczami Dominic*



Do nocy pisałam z Zaynem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jednak nigdy nie brakowało nam tematów i nie były to rozmowy ciągnięte na siłę. Dobrze się dogadywaliśmy jak na tak krótki czas znajomości. Zauważyłam nawet, że mamy podobne marzenia i zainteresowania. Jak choćby to, że oboje uwielbiamy tańczyć.

I tak zleciał nam czas do 2 w nocy, kiedy zorientowałam się, że rano muszę wstać i iść na rozpoczęcie roku i pożegnałam Malika. O 8 zadzwonił mój budzik. Niechętnie i na wpół przytomna zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długą i przyjemną kąpiel. Mogłam sobie pozwolić na spędzenie w łazience dużej ilości czasu, gdyż z domu miałam wyjść dopiero po 10. Wysuszyłam włosy i lekko podkręciłam końcówki. Zrobiłam sobie lekki makijaż, ubrałam się w TO i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Rodziców jak zwykle już nie było w domu, więc kawę i grzanki skonsumowałam w towarzystwie radia. Zegar wiszący na ścianie wskazywał 9.30, stwierdziłam, że wyjdę z domu wcześniej i przejdę się do szkoły spacerem.

Po kilku minutach marszu dostałam esemesa. Wyjęłam telefon z torebki i uśmiechnęłam się mimowolnie kiedy spojrzałam na widniejący na ekranie napis ‘Zayn ;)’



‘Wstałaś jakoś? ;)’



‘Ciężko było, ale musiałam ;/ A ty czemu już nie śpisz?’



‘Mamy próbę przed występem ;x’



‘A no tak… ;) A w weekend wam trochę odpuszczą?’



‘Tak w sobotę po występie impreza, niedziela – leczenie kaca xd’





Hmm… Czyli Jess jeszcze nie wygadała, że w weekend do niej przylatuję. Świetnie, zrobię Malikowi niespodziankę. Przed wejściem do budynku szkoły napisałam esemesa do przyjaciółki, aby trzymała dziób na kłódkę i wyciszyłam telefon.



*Oczami Jess*



Obudził mnie dźwięk esemesa. Jeszcze przed otwarciem oczu poczułam straszliwy ból szyi. Dopiero kiedy się rozejrzałam zauważyłam, że 1 nie jestem w swoim pokoju, 2 spałam na siedząco i stąd ten ból szyi, 3 Niall leży na moich kolanach… Po krótkiej chwili przypomniałam sobie co działo się kilka godzin temu. Nie odzywaliśmy się do siebie z Niallem. On leżał a ja głaskałam go po głowie i w głębi siebie cieszyłam się, że chociaż to mogę zrobić. Chciałam aby ten moment trwał, żebym mogła go choć przytulać i błądzić palcami w jego blond włosach.



‘ Nie mów nic chłopakom, że będę w weekend ;)’

Mika <3



Co ona kombinuje?..

- Wyspałaś się? – spytał Niall przecierając oczy.

- Oczywiście, najlepiej śpi mi się na siedząco. – powiedziałam sarkastycznie.

- A twoje kolana są całkiem wygodne. – uśmiechnął się.

- Nie wkurzaj mnie Horan. – spiorunowałam go wzrokiem. – Wisisz mi masaż! – rzuciłam i wstałam. Pierwsze kroki skierowałam do łazienki, by choć trochę doprowadzić się do ładu.

- O matko… - skrzywiłam się gdy zobaczyłam swoje lustrzane odbicie. Na głowie zamiast włosów miałam jedno wielkie gniazdo, wory pod oczami, podkreślone rozmazanym makijażem… Bosko.



Doprowadzenie się do ładu zajęło mi jakieś 40 minut. Hmm… i tak szybko. Do pokoju Nialla weszłam w bieliźnie, w nadziei że znajdę jakieś jego przymałe ciuchy i w nich zejdę do kuchni.

- Liam byłby zadowolony. – usłyszałam głos Horana.

- Nie podpadaj mi. – spiorunowałam go wzrokiem i zauważyłam, że blondyn dokładnie lustruje mnie swoimi oczami. – I przestań się na mnie gapić! – teraz na jego twarzy rozlały się całkiem spore rumieńce, a ja odwróciłam się, by poszukać w jego szafie jakichś ubrań. Znalazłam białe polo i stwierdziłam, że nawet nie będę próbowała przymierzać jego spodni, więc założyłam swoje dresy. W tym czasie Nialler zszedł do kuchni po coś do jedzenia, jak to zwykle on, a ja zeszłam chwilę później.

- Cześć wszystkim. – przywitałam siedzących przy kuchennym blacie chłopaków.

- A ty nie powinnaś być w szkole? – spytał Lou.

- Nie, przecież są… O cholera już nie ma wakacji! – spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, by ocenić czy mam jakieś szanse, aby zdążyć na rozpoczęcie roku, ale niestety, skończyło się ono jakąś godzinę temu, bo dochodziła właśnie 11. –Świetnie. – mruknęłam i usiadłam między Liamem i Niallem, bo tylko tam było wolne miejsce. – Alex mnie zabije. – dodałam i wzięłam sobie jedną ze zrobionych jak zgaduję przez Liama kanapek.

- Nie będzie, aż tak źle. – wtrącił Harry, a ja wzruszyłam ramionami. Trudno, czasu nie cofnę i nie żałuję, że zostałam tu wczoraj z Niallerem. Jestem jego przyjaciółką i go kocham, wobec czego rozpoczęcie roku szkolnego jest niczym.

- Było warto. – powiedziałam i wzięłam gryza, pysznie wyglądającej kanapki. Chłopcy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. – Jestem jego przyjaciółką. – przypomniałam im. – I dlatego spędziłam dzisiejszą noc tutaj, a nie w swoim, wygodnym łóżku. – dokończyłam, a Lou wybuchnął śmiechem.

- Sex przyjaciółką? – powiedział, za co dostał ode mnie w głowę, bo siedział na tyle blisko, że dosięgnęłam. – Sama przed chwilą powiedziałaś, że spędziłaś tu noc. – skwitował.

- Idiota. – powiedziałam bez emocji. – Pyszne kanapki, kto robił? – dodałam.

- Ja. – uśmiechnął się Liam. – Cieszę się, że ci smakują.

- Nam też smakują. – ożywił się Niall, a chłopcy mu zawtórowali.

- To świetnie, ale i tak nie liczcie, że będę wam je robił codziennie. – powiedział brunet. – Herbaty? – zwrócił się do mnie.

- Bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się.

- A nam to nie zaproponujesz?! – oburzył się Zayn.

- 1 wy tu nie jesteście gośćmi, 2 ona jest dziewczyną. – wytłumaczył im Payne.

- Ładną dziewczyną. – dodał Hazza, a ja się zarumieniłam.

- I wstydliwą. – dodał Zayn z głupim uśmieszkiem.

- Skończcie. – powiedział Liam podając mi kubek z napojem. – Zawstydzacie ją. – zaśmiał się.

- I ty przeciwko mnie? – powiedziałam zawiedziona.

- Oj tam, oj tam. – uśmiechnął się i mnie przytulił. Na co Zayn zrobił ‘uuu!’.

- A tobie o co chodzi? – spytałam.

- No wiesz, ostatnio zastaliśmy was z Dominic w dwuznacznej sytuacji, teraz przytulanko, jakiś związek nam się kroi? – znów ten jego ironiczny uśmieszek.

- Tak, jeden z pewnością, ale to raczej twój i Dominic. – obdarzyłam go tym samym ironicznym uśmiechem. – Bo gdyby nas nie było w domu to nie wiem co wy byście tam robili. – dokończyłam i zauważyłam, że na twarzy mulata, zamiast uśmiechu pojawiły się ogromne rumieńce.

- A czemu ja nic nie wiem? – spytał Nialler – I moment co powiedziałeś?! W dwuznacznej sytuacji?! Jess o czym on mówi?! – teraz do blondyna dotarły poprzednie słowa.

- Spokojnie starszy braciszku. – zaśmiał się Liam. – gadaliśmy w salonie i usnęliśmy, to wszystko. – wyjaśnił, a Niall trochę się uspokoił.

- Na pewno? – blondyn patrzył na niego podejrzliwie.

- Na pewno. – odpowiedziałam. – A poza tym co to za przesłuchanie?

- A Alex o tym wie? – dociekiwał.

- Niall, oboje dobrze wiemy, że nie tylko ty masz na mnie haka ale i ja na ciebie i to całkiem sporego. – posłałam mu porozumiewawcze spojrzenie i momentalnie się uciszył.

- Co on zrobił? – teraz Louisowi zebrało się na szukanie dziury w całym. Blondyn spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach i jednocześnie nadzieją, że nic nie powiem.

- Uspokój się. – położyłam mu rękę na ramieniu. – Nas obowiązują pewne zasady. – odpowiedziałam paskowi.

- A to niby jakie?

- Lojalność, mówi ci to coś? – zmierzyłam go wzrokiem. – Właśnie to nas obowiązuje. – uśmiechnęłam się i ukradłam Niallowi ostatniego gryza kanapki z talerza.

- Masz 2 sekundy na ucieczkę! – krzyknął i rzucił się w pogoń za mną. Wbiegłam do salonu i potknęłam się o coś. Runęłam na podłogę jak długa. – Mam cię! – krzyknął, po czym usiadł na mnie i zaczął łaskotać.

- Hahaha, przestań hahahha proszę hahaha! – darłam się w niebo głosy, a chłopcy śmiali się ze mnie w kuchni.

- Mi się jedzenia nie zabiera. – powiedział triumfalnie Niall i dalej mnie łaskotał.

- Hahaha bo hahaha im hahaha powiem.

- To ja też im coś powiem. – uśmiechnął się, a ja zastanawiałam się jaki upokarzający fakt z mojego życia miał zamiar upublicznić. Ale ważne było to, że przestał mnie łaskotać.

- Dobra, dobra, oboje trzymamy gęby na kłódki. – oświadczyłam.

- Pod jednym warunkiem. – powiedział pewny siebie, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Zrobisz mi kanapkę. – uśmiechnął się.

- Ehh… Czy ty kiedyś nie będziesz głodny?

- A czy ty kiedyś przestaniesz narzekać? – odgryzł się.

- A tak poza tematem waszej bardzo ciekawej konwersacji, to Jess idziesz z nami w sobotę po występie na imprezę? – spytał Harry.

- Jeszcze pytasz. – uśmiechnęłam się. – Oczywiście, że tak. A i chcę oglądać wasz występ za kulisami. – dodałam.

- Bez problemu. – powiedział Louis. – Tylko bądź u nas o 14. – dodał.

- Spoko. To jakie plany na dziś? – spytałam.

- Próba. – skrzywił się Liam. – Za pół godziny, trwająca jakieś 2 godziny.

- Ale w sumie to możesz iść z nami. – zaproponował Zayn.

- A czy ty widziałeś jak ja wyglądam?

- Jak zawsze. – powiedział Niall.

- No dzięki. – spojrzałam na niego. – Jestem ubrana w dresy i w dodatku mam na sobie twoją za dużą koszulkę.

- Tak też ci ładnie. – podsumował Liam i uśmiechnął się do mnie, a ja się zarumieniłam.

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 13 - Nic ważnego…

Nie, to nie może być ona… Niedaleko mnie stała dziewczyna, wyglądająca jak Hannah i całująca jakiegoś chłopaka. Nie Horan, masz jakieś zwidy, to na pewno nie jest ona. Wstałem z ławki, otarłem twarz z łez i poszedłem do ‘domu’, który dzieliłem z resztą zespołu.
- Co jest? – spytał mnie Liam, który był pierwszą osobą na jaką natrafiłem po wejściu.
- Ehh… w sumie nic wielkiego…  Tylko życie mi się wali. – westchnąłem.
- Chcesz pogadać? – położył mi rękę na ramieniu… Chyba on ze wszystkich był najdoroślejszy i najlepiej się z nim dogadywałem.
- Dzięki, ale nie teraz.

*Oczami Dominic (2 dni później)*

Już jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Wczoraj wróciłam do Irlandii… Strasznie było mi smutno znów rozstawać się z Jess i… z Zaynem. Chyba go polubiłam… Jedyny plus jest taki, że Jess zaprosiła mnie do siebie na weekend, więc znowu się zobaczymy i może spotkam się z Malikiem. Stanowczo bym tego chciała.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk esemesa. Spojrzałam na wyświetlacz, ‘Zayn ;)’. Telepatia?

 „Co u ciebie?”

„Strasznie nudno… A u cb?”

„Też… Wolałbym nudzić się z tobą ;)”

„ Ja też. ;)”
„Spotkamy się w weekend?”

„Będę u Jess, więc czemu nie ;)”


*Oczami Nialla*
 Wczoraj spotkałem się z Hannah, ale nie poruszaliśmy tematu, ani kłótni z Jessicą, ani tego co widziałem w parku. Poszedłem do kuchni coś zjeść, kiedy schodziłem na dół usłyszałem fragment rozmowy chłopaków.
- Powinniśmy mu o tym powiedzieć. – chyba Harry.
- Nie. Stanowczo nie. – Zayn?
- Chyba lepiej, żeby się dowiedział od nas. – znów Harry.
- Najlepiej by było gdyby się dowiedział od…
- Kto i czego ma się dowiedzieć? – wtrąciłem się do rozmowy, a Zayn gdy tylko mnie zobaczył, schował za plecy jakąś gazetę. Domyśliłem się, że rozmawiali o mnie, bo siedzieli tu wszyscy, no i gest Malika był jednoznaczny.
- Nikt. – odpowiedział szybko mulat.
- Serio? Zayn, przecież ta gazeta jest jedną z najczęściej kupowanych. – zmierzył go wzrokiem Harry.- Ma ją lekko z pół miasta.
- Powie mi ktoś o co chodzi? – spytałem zdezorientowany.
- No więc… Nie mamy pewności czy to nie jest fotomontaż… - zaczął Lou.
- Coś mi się nie wydaje. – wtrącił Harry.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi?!
- Chyba powinieneś to zobaczyć. – powiedział smutno Liam i wyciągnął rękę do Zayna po gazetę.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – spytał Malik.
- Daj mu tą cholerną gazetę. – nakazał mu Harry. Mulat niechętnie wyciągnął rękę zza pleców i podał mi czasopismo. Zaniemówiłem… Na pierwszej stronie był nagłówek:

„Dziewczyna Nialla Horana, czy może kogoś innego?”

A pod nim zdjęcie… Zdjęcie z parku. Czyli jednak mi się nie przywidziało. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Cisnąłem gazetą w podłogę i pobiegłem do swojego pokoju. Dostałem esemesa od Hannah… Modliłem się, żeby miała jakieś wytłumaczenie na to co widziałem.

„Niall… To już koniec. „
           Hannah

*Oczami Jess* (puśćcie a drop in the ocean)

- No to się narobiło. – powiedziała Alex trzymając w ręku gazetę.
- Co, znów jakaś para celebrytów się rozwodzi? – spytałam bez emocji.
- Sama zobacz… - powiedziała podając mi gazetę. Kiedy zobaczyłam nagłówek i zdjęcie, znajdujące się pod nim, szklanka z sokiem wypadła mi z ręki i roztrzaskała się o podłogę.
- Co?! – wydarłam się. – Zabiję ją! Po prostu ją uduszę! – krzyknęłam.
- Jess, opanuj się.
- Nie, nie opanuję się! Wiedziałam, że to się stanie… Wychodzę. – rzuciłam i chwyciłam pierwszą bluzę z przedpokoju.
- Chwila, gdzie idziesz?
- Do Nialla. – krzyknęłam i pobiegłam w stronę domu chłopców. Bez względu na to co mi powiedział i jak bardzo mnie tym zranił, nie pozwolę mu być teraz samemu. Po jakiś 10 minutach stanęłam przed ich drzwiami. Otworzył mi Harry.
- Pokój Nialla. – wysapałam, bo nie mogłam złapać oddechu po tym biegu.
- Drugie po lewej. – usłyszałam jego głos gdy byłam już na schodach. Zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział.
- Niall, wpuść mnie. – uderzyłam pięścią w drzwi. – Do jasnej cholery Horan otwórz te drzwi! – krzyknęłam ,bo dalej nie reagował. – Zapłacisz mi za to. – mruknęłam i zbiegłam na dół. – Które okno jest jego? – spytałam chłopaków, którzy siedzieli w kuchni i gadali.
- Odbiło ci, czy nie wiesz do czego służą drzwi? – spytał Louis.
- Zamknięte drzwi nie służą do niczego. – zmroziłam go wzrokiem. – Więc które jest jego? – zwróciłam się do Liama, który wyszedł ze mną do ogrodu.
- To. – pokazał na okno, które znajdowało się koło drzewa.
- Cudownie. Jak on dobrze wiedział, który pokój wybrać. – rzuciłam i zaczęłam wspinać się na drzewo. Kiedy byłam już wystarczająco wysoko złapałam się parapetu i na moje szczęście Niall nie domknął okna, co oznaczało że podniosłam je i weszłam do pokoju. Zauważyłam blondyna skulonego na łóżku, całego zapłakanego, który na mój widok zrobił minę co najmniej jakby zobaczył Ufo.
- Co… ty… tu? – wybełkotał.
- Następnym razem, bądź proszę łaskaw otworzyć drzwi… To mi zaoszczędzi trochę czasu. – teraz na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
- Myślałem, że mnie znienawidziłaś po tym co powiedziałem.
- Aż tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – uśmiechnęłam się i natychmiast usiadłam na łóżku, a on się we mnie wtulił. Poczułam jego ciepło. Ciepło kogoś kogo kocham… Najważniejszej w moim życiu osoby. W głębi siebie miałam teraz ogromną ochotę go pocałować, ale wiedziałam, że tym mogę jeszcze bardziej namieszać mu w głowie.
- Przepraszam… - wyszeptał, a ja mocno go przytuliłam. Czemu, nie mogę zrobić nic więcej?!
- Ja też. – położył głowę na moich kolanach, ale był odwrócony do mnie twarzą, zaczęłam go głaskać po głowie, a on nic nie mówiąc po prostu płakał. Obejmował mnie rękami z tyłu. Tak bardzo chciałabym mu teraz pomóc… Ale wiem, że jedyną formą pomocy może być to co robię. To była jego pierwsza dziewczyna, pierwsza miłość, albo zauroczenie. Ale on chciał wierzyć, że to ta jedyna i że będą razem szczęśliwi. – Suka. – powiedziałam po polsku, bo nie chciałam teraz o niej z nim rozmawiać.
- Co?
- Nic, Niall… Nieważne. – wplotłam palce w jego włosy i pogłaskałam go dłonią po policzku. – Gdybyś mógł wiedzieć jak bardzo cię kocham…- wyszeptałam również po polsku. Chciałam to z siebie w końcu wyrzucić, ale wiedziałam, że nie mogę mu tego powiedzieć.
- Co mówisz?
- Nic ważnego… - pokiwałam głową i po policzku poleciała mi łza. Jak to cholernie boli, kiedy tak kogoś pragniemy, a nie możemy go mieć. I jeszcze musimy udawać, że przyjaźń nam w pełni wystarcza i nas satysfakcjonuje. Najgorsze jest to, że… Nie wiem czy potrafię. Nie wiem czy jestem na tyle silna, żeby ukrywać i opanowywać to co do niego czuję. Boję się, że któregoś dnia będę chciała, żeby on się dowiedział o moich uczuciach. A wtedy już nie tylko zniszczę przyjaźń. Skrzywdzę go. Wiem, że Niall nie potrafiłby przejść do porządku dziennego nad tym, że jego przyjaciółka go kocha.

*****************************************************
W zasadzie to chyba jestem zadowolona z tego rozdziału. Najbardziej mi się podoba wymiana zdań Lou i Jess.

Jak myślicie, wszystko się poukłada, czy raczej jeszcze bardziej pokomplikuje i przysporzy im więcej bólu i cierpienia?

+ Mogę mieć nadzieję, chociaż na 6 komentarzy?

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 12 - Jego strata.

- Odezwał się idealny. – mruknęłam i rozpłakałam się. On odszedł. Nie ma go. Już nie wróci… Po raz kolejny czułam, że los odbiera mi najważniejszą w życiu osobę. Do jasnej cholery, dlaczego wszystko co najgorsze przytrafia się mnie?! Najpierw śmierć Dylana, rok później rodziców, teraz kiedy wydawało mi się, że już trochę wyszłam na prostą i potrafię zacząć żyć od nowa, znów zawala mi się świat. Straciłam przyjaciela… Kogoś więcej, straciłam chłopaka, którego kocham. Oddałabym wszystko, żeby tylko on był szczęśliwy, a on jeszcze osądza mnie o to, że mu wszystko utrudniam i staję na drodze do jego szczęścia.
 Z jednej strony chciałabym go uchronić, przed Hannah i przed tym jak bardzo będzie cierpiał… Bo to tylko kwestia czasu, kiedy ona znów go zdradzi. Ale z drugiej… Ja zrobiłam wszystko co mogłam. Powiedziałam mu, że go zdradziła.
- Jego strata. – powiedziała cicho Dominic, przytulając mnie.
- Nie, nie jego.. Moja. – wtuliłam się w przyjaciółkę.
- Shh… Nie płacz. Jesteście przyjaciółmi, zrobiłaś co mogłaś. Teraz musisz tylko poczekać, aż on zauważy, to przed czym chciałaś go ostrzec.
- I właśnie tego się boję… Mika on jest wrażliwy, cholernie wrażliwy. Boję się, że nie będzie mnie przy nim, kiedy on będzie miał problem. Boję się, że nie będę mogła go pocieszyć i przytulić, kiedy on będzie tego potrzebował. Boję się, że on sobie z tym nie poradzi… Że kiedy straci ją, nie będzie miał nikogo innego. Nikogo, komu będzie się mógł wygadać, nikogo kto go pocieszy, kto mu doradzi…

*Oczami Nialla*
- Wiesz co Horan?! Pieprz się! Dawaj jej się dalej wykorzystywać! Rób co chcesz! Tylko nie mów później, że cię nie ostrzegałam! – wykrzyczała, ledwo powstrzymując się od płaczu.
- Jesteś beznadziejna. – powiedziałem ze łzami w oczach i wyszedłem. Nie chciałem tego powiedzieć! Cholera Horan coś ty zrobił?! Idioto właśnie straciłeś kogoś na kim ci strasznie zależy. Co ci odbiło?!  Wyszedłem z jej domu i udałem się do parku, w którym często siedzieliśmy. Usiadłem na ‘naszej’ ławce i podkuliłem nogi pod brodę. Rzucił mi się w oczy napis, który kiedyś tu wyryliśmy:
 „J+N = Friends Forever”

Łza spłynęła mi po policzku. Jak mogłem jej to powiedzieć?! Jestem gnojkiem. Kolejna łza. Nie mam teraz nikogo z kim mógłbym szczerze porozmawiać.. Nikogo. Podniosłem głowę i…
*************************************************************
Przepraszam, że taki krótki i obiecuję, że następny będzie dłuższy i bd się więcej działo ;)
Dziękuję za komentarze <3

piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 11 - Okey… Jak sobie chcesz.

- Mika, jak ci się udał spac… - urwałam, bo w kuchni zamiast przyjaciółki ujrzałam Horana. Czułam, że moje serce od razu przyspieszyło. – Chyba pomyliłeś domy. – wycedziłam przez zęby próbując pohamować gniew jaki we mnie wzbierał.
- Musimy porozmawiać. – wstał z krzesła i szedł w moją stronę.
- Nic nie musimy.
- Jessica, chyba powinnaś mi wyjaśnić to co się wczoraj stało, nie uważasz? – spytał stojąc ponad pół metra ode mnie.
- Niall, wyjdź. – czułam, że to jedyne co mogę mu powiedzieć nie wybuchając.
- Najpierw mi to wyjaśnij.
- Wyjdź! – powiedziałam ostrzej i zmierzyłam go wzrokiem.
- Porozmawiaj ze mną!
- Wynoś się stąd! – krzyknęłam automatycznie wskazując ręką na drzwi, które w tej chwili otworzyły się, a w ich progu stanęła Alex.
- No nie ma to jak miłe powitanie. – zaśmiała się. Wyminęłam ją rzucając krótkie ‘cześć’ i wbiegłam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

*Oczami Nialla*

- Co jej? – spytała mnie Alex, wchodząc do kuchni.
- Zły dzień. – odpowiedziałem obojętnie.
- Zły, dlaczego? – drążyła temat.
-Posprzeczaliśmy się trochę wczoraj i Jess chyba jeszcze nie przeszły humorki.
- O co poszło? Z tego co pamiętam, to zawsze jak się kłóciliście to albo o to, że zabrałeś jej coś z pokoju, albo że ona ci coś zjadła i te kłótnie nie trwały dłużej niż 10 minut. – zmierzyła mnie podejrzliwie wzrokiem.
- Wiesz co ja już będę leciał, jak Jessice minie to przekaż jej, żeby do mnie zadzwoniła. – skończyłem tą rozmowę na tyle dyplomatycznie, na ile pozwalała mi na to sytuacja. Traktuję Alex jak swoją dobrą koleżankę, ale nie aż na tyle dobrą, żebyśmy mogli gadać o tym co się stało wczoraj. Tym bardziej, że najpierw muszę sobie to wyjaśnić z Jess.

*Oczami Dominic*
Kiedy zeszłam na dół coś zjeść było już dobrze po 11. W kuchni była Alex.
- O Dominic – uśmiechnęła się do mnie promiennie, zawsze się tak do mnie uśmiechała, była bardzo przyjazna i z tego co mi się wydaje to chyba mnie lubiła. – Trochę ci się wyrosło.
- No cóż… Ostatnio widziała mnie pani, kiedy miałam 10 lat. – również obdarzyłam ją uśmiechem.
- Tylko nie pani. – zrobiła surową minę i pogroziła mi palcem. – Alex, po prostu Alex.
- Ale mi będzie dziwnie tak mówić. – usprawiedliwiałam się, bo faktycznie nie potrafiłam mówić ‘na ty’ do dorosłych.
- A mi będzie dziwnie słyszeć z twoich ust ‘pani’. Nawet Jess i Niall mówią mi po imieniu, przynajmniej o to ich proszę.
- W takim razie będę mówiła Lexi. – wzruszyłam ramionami.
- Okey… Jak sobie chcesz. – uśmiechnęła się, widząc że osiągnęła swój cel. Wprawdzie mało ją pamiętam, ale bardzo zapadło mi w pamięć, że kto jak kto, ale ona to akurat lubi stawiać na swoim.
- Jess jeszcze nie wstała?
- Jak weszłam do domu to kłóciła się z Niallem, później powiedziała mi tylko cześć i pobiegła na górę. Niall mówił, że się wczoraj o coś posprzeczali, nie wiesz o co?
- Jeszcze nie… - powiedziałam wychodząc z kuchni i udając się do pokoju przyjaciółki. - Jess otwórz. – powiedziałam po nieudanej próbie otworzenia drzwi.
- Pod jednym warunkiem.
- Mów.
- Nie będziesz mnie o nic pytała! Nie chcę z nikim gadać.
- Okey, więc poczekam, aż sama pękniesz i zechcesz się komuś wygadać. – odpowiedziałam pociągając za klamkę. Wiedziałam, że Jessica długo nie wytrzyma. Weszłam do jej pokoju i usiadłyśmy obie na łóżku, a ona przytuliła do siebie poduszkę. Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu, ale stwierdziłam, że chyba jednak to ja muszę zacząć tą rozmowę. – Więc?
- Więc? – powtórzyła.
- O co się pokłóciłaś z Niallem? – spojrzałam na nią pytająco. – O Liama? – pokiwała przecząco głową i opowiedziała mi cały wczorajszy wieczór. – Czyli nie muszę cię przepraszać za to, że was obudziłam?
- Nie… Liam po prostu wszedł, bo nie chciał mnie zostawiać samej w takim stanie, a w nocy przyśnił mi się wypadek i on przytulił mnie do siebie, żebym się uspokoiła i zasnęła. Wiesz co jest najdziwniejsze? Że kiedy on mnie przytulał to czułam się tak jak kiedyś, kiedy robił to Dylan. Jak w ramionach starszego brata. – powiedziała i zauważyłam, że kąciki jej ust lekko wygięły się w uśmiech. Wiem jak bardzo brakuje jej Dylana i jak bardzo go kochała. Mimo tylu lat różnicy, między nimi była ogromna więź.
- Nie mogę uwierzyć w to, że Hannah tak manipuluje Niallem, a on nic nie widzi.
- Wiesz jak ja się wczoraj poczułam, kiedy on zamiast przyjaciółce, którą zna od tylu lat uwierzył dziewczynie, którą zna zalewie 3 miesiące? – widziałam, że oczy jej się zaszkliły.
- Słyszałam, że dzisiaj tu był.
- Chciał, żebym mu wyjaśniła swoje wczorajsze zachowanie. – sprostowała.
- I co?
- Kiedy po raz trzeci kazałam mu wyjść przyszła Alex, a ja poszłam do siebie.
- Marnie… Nie myślałaś o tym, żeby mu powiedzieć co widziałaś wczoraj?
- Nie uwierzy mi. – spuściła głowę. –Skoro nie dał mi nawet dojść do słowa wczoraj…
- Niby tak, ale ja uważam, że powinnaś mu to powiedzieć. To czy ci uwierzy czy nie to już będzie jego wybór, ale jako jego przyjaciółka powinnaś starać się, chronić go.
- Nie będę robiła czegoś wbrew jego woli. – powiedziała zaciskając pieści. – Jeśli on jest szczęśliwy z idiotką, która go zdradza i nie kocha, to jego wybór. Każdy ma prawo sam sobie spieprzyć życie.
- Ale on nie ma pojęcia o tym co ona wczoraj zrobiła. Jest zaślepiony nią. Omotała go! On nie myśli logicznie! Zresztą sama mówiłaś, że to jego pierwsza dziewczyna, więc on chce wierzyć w to, że ona go kocha. Mimo to, że jest inaczej.

*Oczami Jess* (puśćcie to )
 Siedziałam na hamaku w ogrodzie i obracałam w dłoniach telefon cały czas zastanawiając się czy jestem już gotowa na rozmowę z Horanem. Boję się, że on mi nie uwierzy, a to mnie naprawdę bardzo zrani.
- Jess, Niall przyszedł. – krzyknęła z kuchni Alex. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i kiedy go zobaczyłam serce od razu przyspieszyło. Ścisnęło mnie w żołądku, a jednocześnie cieszyłam się, że go widzę. Natychmiast odwróciłam głowę z powrotem i podkuliłam nogi pod brodę.
- Porozmawiasz ze mną? – spytał oschle.
- Po co skoro i tak mi nie uwierzysz. – mruknęłam.
- Może powiedz mi swoją wersję wczorajszego wieczoru, a później stwierdzisz czy ci uwierzyłem. – jego głos brzmiał chłodno… Lodowato, był jakby nieobecny. Usiadł naprzeciwko mnie i czekał, aż coś powiem.
- Szkoda, że wczoraj nie pozwoliłeś mi tego zrobić. Może Hannah miałaby mniej czasu na opracowanie doskonałego kłamstwa.
- Czemu ty jej tak nienawidzisz?! – powiedział z wyrzutem, a ja zauważyłam smutek w jego oczach.
- Do wczoraj tylko jej nie lubiłam, ale nie mogę patrzeć kiedy ktoś krzywdzi osoby, na których mi zależy. – powiedziałam gorzko.
- On mnie nie krzywdzi! Ty to robisz! Ona mnie uszczęśliwia. – zakuło mnie serce, a głos uwiązł w gardle. – To ty mnie krzywdzisz przez to jak ją traktujesz. Wiesz jak mnie boli, kiedy dwie najważniejsze osoby w moim życiu się nienawidzą i nie tolerują?! Zmieniłaś się Jess…
- Ja się zmieniłam?! To ty jesteś zaślepiony! Świata poza nią nie widzisz! W przeciwieństwie do niej. – ostatnie zdanie dodałam ciszej.
- Co ty do niej masz?!
- Ona cię nie kocha. – powiedziałam opanowana, chociaż w środku było mi cholernie ciężko. – Nic do ciebie nie czuje. Wykorzystuje cię tylko po to, żeby było o niej głośno w mediach. Nie widzisz tego? – czułam, że do oczu napływają mi łzy.
- Nie wiem czemu mi to robisz… - powiedział cicho. – Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty nie potrafisz się cieszyć moim szczęściem. – podniósł głos. – Ja przez te wszystkie lata znosiłem, każdego twojego chłopaka, pocieszałem cię po każdym zerwaniu i kłótni, byłem dla ciebie oparciem. A ty zamiast mi pomóc jeszcze bardziej mi wszystko utrudniasz! Podaj mi chociaż jeden logiczny powód czemu tak jej nienawidzisz!
- Zdradziła cię. – powiedziałam cicho.
- Nie wiem czemu to robisz i jaki masz cel w tym, żeby nas skłócić, ale Hannah przewidziała to co będziesz chciała zrobić. Jessica, czemu ty kłamiesz?! – spytał patrząc mi w oczy.
- Wiesz co Horan?! Pieprz się! Dawaj jej się dalej wykorzystywać! Rób co chcesz! Tylko nie mów później, że cię nie ostrzegałam! – wykrzyczałam mu ze łzami w oczach.
- Jesteś beznadziejna. – powiedział również ze szklankami w oczach i odszedł…

************************************************************
No i jest 11. ;) Powiem wam, że jak pisałam tą kłótnię to sama ją przeżywałam.
Ocenę rozdziału pozostawiam wam ;)

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 10 - Sory…

*Oczami Nialla*
         Po uspokojeniu Hannah, zszedłem na dół, żeby porozmawiać z Jessicą. Coś mi nie dawało spokoju… Ona nigdy taka nie była… Owszem, otwarta, szczera, dynamiczna, ale nie wyrywna i agresywna. Ona nawet podczas rozmowy ważyła słowa, żeby nie powiedzieć czegoś czym mogłaby urazić, albo zranić drugą osobę. Zupełnie mi nie pasowała ta sytuacja do niej… Poza tym bardzo mi zależy na niej… Na przyjaźni z nią. Traktowałem i traktuję ją jak siostrę i mimo nerwów jakie czasem na nią mam, kocham ją. Oczywiście tak jak kocha się siostrę…
- Gdzie Jess? – spytałem Harrego, kiedy się na niego natknąłem.
- Chyba wyszła.
- Gdzie? – cholera! Jestem za nią odpowiedzialny! Nigdy sobie nie wybaczę jeśli coś jej się stanie… Alex też mi nie wybaczy. Zawsze kiedy zostawiała Jess w domu, to wiedziała że ona jest pod moją opieką. Po kolejnych razach już nawet nie musiała mi tego mówić, to coś jak rodzaj niepisanej umowy.
- Nie wiem.. Po prostu wyszła i to już jakiś czas temu. – wzruszył ramionami.
- Cholera. – mruknąłem pod nosem i spojrzałem na zegarek. Świetnie, 3.30.

*Oczami Dominic*
- Zayn – uciszyłam mulata, kiedy weszliśmy do domu. Nie wiem czemu, ale czułam, że nie jesteśmy tu sami. Zamknęłam drzwi i dałam krok w stronę salonu. Okazało się, że moje przypuszczenia były słuszne. Pokój rozświetlała mała lampka, stojąca w rogu, a na kanapie leżała Jess przytulona do Liama, i chłopak obejmujący ją z głową opartą na jej głowie. Spojrzałam na Zayna i uśmiechnęłam się lekko. Z jednej strony zdziwił mnie ten widok, ale z drugiej Liam jest odpowiedzialny i dojrzały i byłby dobrym chłopakiem dla Jess… A poza tym to jej życie i ona podejmuje wybory, jak widać na załączonym obrazku. – Chodź do kuchni. – powiedziałam szeptem do Malika i próbowałam sama się tam dostać, nie budząc ich przy tym. Jednak okazało się, że nie jestem zbyt dobra jak chodzi o koordynację ruchów, bo obracając się w stronę Zayna przywaliłam ręką w szafkę, robiąc przy tym spory huk i budząc parę(?). – Sory… - szepnęłam i zrobiłam minę niewinnego dziecka, wzruszając przy tym bezradnie ramionami, dla podkreślenia, że nie chciałam tego zrobić.
- Ja już pójdę. – powiedział Liam, wstając z kanapy, jakby zażenowany tym co zobaczyliśmy.
- Nie. Zostań, w sumie to my się czegoś napijemy i pójdziemy do pokoju pogadać. – powiedziałam, próbując jeszcze jakoś uratować sytuację.
- Dominic, ja też już będę szedł. – zwrócił się do mnie mulat. No i świetnie! Zapowiadał się miły… Ranek? Tak, bo było już koło 6.30. A ja wszystko zepsułam. Jak zwykle… - W sumie to może jeszcze się położe spać. – zaśmiał się.

*Oczami Jess*

Leżałam w pokoju wpatrując się w sufit. To wszystko jest bezsensu! Kocham Nialla, a nie mogę mu tego powiedzieć, a teraz to już nawet pewnie nie będziemy ze sobą rozmawiać. Najgorsze nie jest to, że ta szmata zrzuciła wszystko na mnie, bo to byłabym w stanie przeżyć, najbardziej boli mnie to, że on bez mrugnięcia okiem jej uwierzył. Jej! Nie mnie! To ja jestem jego przyjaciółką od prawie 7 lat, a ją zna zaledwie 3 miesiące… I co?! I bez wahania i wątpliwości zrobił to co zrobił… Cholernie zabolało mnie to co powiedział. Tym bardziej, że Niall nigdy, przenigdy, nawet pod wpływem najsilniejszych emocji nie powiedział do mnie nic złego.. Nigdy nie usłyszałam z jego ust tego co teraz. Mówią, że słowo boli najbardziej… I mają rację. Słowami można kogoś zranić bardziej niż czymkolwiek innym.
- Zostałaś oficjalnie nikim, Brown. – mruknęłam do siebie i pojedyncza łza spłynęła wolno po moim policzku. Tak właśnie się teraz czułam, jak bezwartościowy przedmiot, który został rzucony w kąt pokoju. Wiem, że mam Dominic, której na mnie zależy i Liama, ale długoletnia przyjaźń z Niallem to nie to samo. My wspieraliśmy się przez najtrudniejsze lata życia. Kłóciliśmy się średnio 10 razy dziennie, ale zawsze po najdalej 10 minutach jedno pękało i szło powkurzać na nowo drugie. To był taki nasz rodzaj przeprosin, po prostu wnerwialiśmy się od nowa i wiedzieliśmy że jest już ok. Poza tym nigdy nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Choć teraz zdaje mi się, że to się zmieni… Nie. Nie zdaje mi się… Usłyszałam od niego co tak naprawdę o mnie myśli i to bolało! Wszystkie jego pocałunki z Hannah na moich oczach i to jak mi o niej opowiadał, nie równało się z bólem który siedział we mnie teraz. Po prostu czułam, że go straciłam.

************************************************************

Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam go już wstawić. W sumie to mam już wolne, więc przewiduję, że 11 bd jakoś w weekend… Albo wcześniej ;)

+ Bardzo wam dziękuję, za wszystkie komentarze ;* To dzięki nim piszę. Naprawdę tych kilka waszych słów bardzo wiele dla mnie znaczy i przyznam, że robi mi się ciepło w sercu kiedy czytam, że to co wymyślam w wolnych chwilach wam się podoba. ;*