środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 10 - Sory…

*Oczami Nialla*
         Po uspokojeniu Hannah, zszedłem na dół, żeby porozmawiać z Jessicą. Coś mi nie dawało spokoju… Ona nigdy taka nie była… Owszem, otwarta, szczera, dynamiczna, ale nie wyrywna i agresywna. Ona nawet podczas rozmowy ważyła słowa, żeby nie powiedzieć czegoś czym mogłaby urazić, albo zranić drugą osobę. Zupełnie mi nie pasowała ta sytuacja do niej… Poza tym bardzo mi zależy na niej… Na przyjaźni z nią. Traktowałem i traktuję ją jak siostrę i mimo nerwów jakie czasem na nią mam, kocham ją. Oczywiście tak jak kocha się siostrę…
- Gdzie Jess? – spytałem Harrego, kiedy się na niego natknąłem.
- Chyba wyszła.
- Gdzie? – cholera! Jestem za nią odpowiedzialny! Nigdy sobie nie wybaczę jeśli coś jej się stanie… Alex też mi nie wybaczy. Zawsze kiedy zostawiała Jess w domu, to wiedziała że ona jest pod moją opieką. Po kolejnych razach już nawet nie musiała mi tego mówić, to coś jak rodzaj niepisanej umowy.
- Nie wiem.. Po prostu wyszła i to już jakiś czas temu. – wzruszył ramionami.
- Cholera. – mruknąłem pod nosem i spojrzałem na zegarek. Świetnie, 3.30.

*Oczami Dominic*
- Zayn – uciszyłam mulata, kiedy weszliśmy do domu. Nie wiem czemu, ale czułam, że nie jesteśmy tu sami. Zamknęłam drzwi i dałam krok w stronę salonu. Okazało się, że moje przypuszczenia były słuszne. Pokój rozświetlała mała lampka, stojąca w rogu, a na kanapie leżała Jess przytulona do Liama, i chłopak obejmujący ją z głową opartą na jej głowie. Spojrzałam na Zayna i uśmiechnęłam się lekko. Z jednej strony zdziwił mnie ten widok, ale z drugiej Liam jest odpowiedzialny i dojrzały i byłby dobrym chłopakiem dla Jess… A poza tym to jej życie i ona podejmuje wybory, jak widać na załączonym obrazku. – Chodź do kuchni. – powiedziałam szeptem do Malika i próbowałam sama się tam dostać, nie budząc ich przy tym. Jednak okazało się, że nie jestem zbyt dobra jak chodzi o koordynację ruchów, bo obracając się w stronę Zayna przywaliłam ręką w szafkę, robiąc przy tym spory huk i budząc parę(?). – Sory… - szepnęłam i zrobiłam minę niewinnego dziecka, wzruszając przy tym bezradnie ramionami, dla podkreślenia, że nie chciałam tego zrobić.
- Ja już pójdę. – powiedział Liam, wstając z kanapy, jakby zażenowany tym co zobaczyliśmy.
- Nie. Zostań, w sumie to my się czegoś napijemy i pójdziemy do pokoju pogadać. – powiedziałam, próbując jeszcze jakoś uratować sytuację.
- Dominic, ja też już będę szedł. – zwrócił się do mnie mulat. No i świetnie! Zapowiadał się miły… Ranek? Tak, bo było już koło 6.30. A ja wszystko zepsułam. Jak zwykle… - W sumie to może jeszcze się położe spać. – zaśmiał się.

*Oczami Jess*

Leżałam w pokoju wpatrując się w sufit. To wszystko jest bezsensu! Kocham Nialla, a nie mogę mu tego powiedzieć, a teraz to już nawet pewnie nie będziemy ze sobą rozmawiać. Najgorsze nie jest to, że ta szmata zrzuciła wszystko na mnie, bo to byłabym w stanie przeżyć, najbardziej boli mnie to, że on bez mrugnięcia okiem jej uwierzył. Jej! Nie mnie! To ja jestem jego przyjaciółką od prawie 7 lat, a ją zna zaledwie 3 miesiące… I co?! I bez wahania i wątpliwości zrobił to co zrobił… Cholernie zabolało mnie to co powiedział. Tym bardziej, że Niall nigdy, przenigdy, nawet pod wpływem najsilniejszych emocji nie powiedział do mnie nic złego.. Nigdy nie usłyszałam z jego ust tego co teraz. Mówią, że słowo boli najbardziej… I mają rację. Słowami można kogoś zranić bardziej niż czymkolwiek innym.
- Zostałaś oficjalnie nikim, Brown. – mruknęłam do siebie i pojedyncza łza spłynęła wolno po moim policzku. Tak właśnie się teraz czułam, jak bezwartościowy przedmiot, który został rzucony w kąt pokoju. Wiem, że mam Dominic, której na mnie zależy i Liama, ale długoletnia przyjaźń z Niallem to nie to samo. My wspieraliśmy się przez najtrudniejsze lata życia. Kłóciliśmy się średnio 10 razy dziennie, ale zawsze po najdalej 10 minutach jedno pękało i szło powkurzać na nowo drugie. To był taki nasz rodzaj przeprosin, po prostu wnerwialiśmy się od nowa i wiedzieliśmy że jest już ok. Poza tym nigdy nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Choć teraz zdaje mi się, że to się zmieni… Nie. Nie zdaje mi się… Usłyszałam od niego co tak naprawdę o mnie myśli i to bolało! Wszystkie jego pocałunki z Hannah na moich oczach i to jak mi o niej opowiadał, nie równało się z bólem który siedział we mnie teraz. Po prostu czułam, że go straciłam.

************************************************************

Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam go już wstawić. W sumie to mam już wolne, więc przewiduję, że 11 bd jakoś w weekend… Albo wcześniej ;)

+ Bardzo wam dziękuję, za wszystkie komentarze ;* To dzięki nim piszę. Naprawdę tych kilka waszych słów bardzo wiele dla mnie znaczy i przyznam, że robi mi się ciepło w sercu kiedy czytam, że to co wymyślam w wolnych chwilach wam się podoba. ;*  

3 komentarze:

  1. Świetne :D Jak zawsze.
    Mam nadzieje ,że Niall w końcu przejrzy na oczy.
    Bo ta Hanna to mnie już tak wkurza...
    Na miejscu Jess przywaliłabym jej wcześniej i mocniej :D
    Świetny i ma być przed weekendem :D
    Kocham i czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tylko szkoda że taki krótki . Mam nadzieje że w następnym bd więcej Nialla i Jess i że w końcu się pogodzą . Byliby według mnie świetna parą . No i chce bardzo bardzo szybko nowy rozdział . Proszę prosze proszę nie każ mi długo czekać .

    @dominikaahearts

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny rozdział :P
    Mam nadzieję że koljeny będzie dłuższy :)
    Zapraszam do siebie i liczę na komentarz :P
    http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń